piątek, 25 lipca 2014

Wadliwe AGD kontra gwarancja i serwis cz. II

7 lipca zgłosiliśmy w serwisie Samsunga wadliwą zapalarkę w płycie gazowej.
Osoba przyjmująca zgłoszenie była rzeczowa, mąż odniósł wrażenie zrozumienia problemu. Pan przyjął zgłoszenie i oznajmił, że to drobna usterka i do dwóch dni serwis skontaktuje się z nami w celu umówienia terminu wizyty.
Radość w duszy.

Po tygodniu milczenia mąż ponownie wykręcił numer do serwisu. Pan któremu przydzielono nasze zgłoszenie oznajmił, że nie posiada pełnej wiedzy na temat problemu (*5#$@$%$#@!!@*&^). To nie mógł Pan zadzwonić i dopytać?! Mąż znowu wyjaśnił (ILE razy można?!). Pan oznajmił, że zamawia niezbędne elementy i przyjedzie do 2 dni.

Minął kolejny tydzień. Pan nie zadzwonił. Ani nie przyjechał.
Kolejny telefon do serwisu. Pan oznajmia, że zamówił części, ale ... uwaga... NIE DO TEGO MODELU CO TRZEBA !!! To nie mógł Pan zadzwonić i poinformować / przeprosić?!
Właściwe są już zamówione. Mieli dotrzeć do końca tygodnia. Jest piątek.
Nie wierzę że dziś przyjadą. Ale ciakawam  czym teraz będzie się Pan tłumaczył.

Moja irytacja rośnie. Radość duszy z przed niemalże trzech tygodni okazała się być przedwczesna.
Tym bardziej, że na wyposarzeniu mam jeszcze piekarnik i lodókę Samsunga.
Jak coś się w nich spierniczy to mnie potarga.

Czekam i niestety wystawiam dla Samsunga sporego minusa. Nie za wadę fabryczną (bo ta się może zdarzyć, a ja wyrozumiała jestem), ale za serwis (długotrwały i niekompetentny, bo jedna obsuwa zdarzyć się może ale cztery ? to już spora przesada).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz