niedziela, 28 października 2012

aaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!

Dzisiejszy poranek załamał.
20 cm białego puchu.
Ot, jak obecnie służą nasze ławice.





Maż twierdzi optymistycznie, że lepsze to niż deszcz. Więcej, On chce mrozu !
Nie pojmuję męskiego spojrzenia na sprawę.
Ale i nie znam się na budownictwie.

Ech...

piątek, 26 października 2012

Ziemi Ci u nas...

... nie wiem czy dostatek, ale dużo.
Kilkadziesiąt ton.
10 samochodów 4-osiowych - rzekł Mąż - (cokolwiek to znaczy)

Jeszcze dwa miesiące temu było tu tak:
prawie zielono ;), dość przejrzyście, na pierwszy rzut oka równo.

Dziś po 3 godzinach pracy Panów z budowy odbywającej dosłownie rzut beretem, zastałam na działce nasze małe Tatry 


  

Niech umysł nie da się oszukać wizji naocznej. To nie są małe kopki ziemi. To kopy wysokości ponad  1,5 m. Można się prawie spindrać.

Przy okazji dowiedzieliśmy się jak bardzo grząski mamy grunt pod butami (oby nie było to hasło przewodnie naszych zmagań).
 

I jedynie dzięki pełnosprytnemu Panu Kierownikowi i Panu Kierowcy, paki nie ugrzęzły na dłużej na naszych włościach.

Tak czy siak - ok, 3 godziny pracy, niewielkie szkody w terenie ( troszkę kolein + pęknięty strop betonowej studni wodomierzowej + kilka lekko zapadniętych pod ziemię płytek chodnikowych), 300 zł mniej w kasie i mamy kupe ziemi. 

Nawet zostało trochę miejsca na ewentualne materiały budowlane ;)

czwartek, 25 października 2012

Poszukiwany, poszukiwana...

...ziemia....
Niby tyle jej  jest, a jak by nie było.
Najczęściej  brak kiedy potrzebna, wszak ten cholerny metr na wysokości trzeba czymś usypać.
I tak minął ostatni tydzień. Na walce o ziemię.

I dziś jak grom z jasnego nieba, na necie wskakuje ogłoszenie i akuratnie 15 minut później Mąż w ów miejsce sieciowe trafia.

Pan oznajmia, że tak ma ziemię, w cenie transportu, czyli jak na nasza działkę 30 zł za auto.
Jutro okaże się, co Pan ma na myśli mówiąc "auto", a w związku z tym ile takich nam tu potrzeba.

Sprawa ma się tak, że jutro wychodzę rano do pracy, a jak wrócę to nie wiem czy poznam własną działkę.

łłłłłłiiiiii :)

sobota, 20 października 2012

Wytyczamy

Powoli czuć zapach budowy.
Dzisiejsze południe spędziliśmy na wytyczaniu terenu pod budynek.

Dwa tygodnie temu zakupiliśmy potrzebne deski na ławice, a dziś Mąż wbijał pod dyktando  geodety.
A ja w tym czasie siedziałam sobie na urojonym w mojej wyobraźni tarasie.
Kawuni tylko zapomniałam zrobić. I zrobiło mi się tak jakoś ciepło na sercu.



Kołeczki wbite. Omijamy je szerokim łukiem, żeby nie naruszyć i modlimy się o utrzymanie dzisiejszej pogody przez jak najdłuższy czas.
A jestem osobą, która zimę generalnie lubuje.



Dotarło do nas, że działka jest mocno zróżnicowana w ukształtowaniu. I trzeba usypać w niszowych miejscach 1m ziemi na wysokości!!! O zgrozo!!! Bo punkt zero_budowlany został na etapie zagospodarowania terenu do pozwolenia mocno podniesiony.


Wpadła też Pani Kierownik Zosia, którą do tej pory znaliśmy jedynie z głosu w telefonie. Cholernie miła kobieta. Mam dobre przeczucia co do współpracy.

Poleciało kolejne 600 zł. Ale czym że jest 600 w aspekcie kosztów budowy. Ech...

Jutro będziemy zagospodarowywać łazienki.
Chyba zaczynamy się nakręcać.

poniedziałek, 15 października 2012

Zakup właściwego projektu

Po WZkowy szał rozpoczęty zakupem projektu budynku. 

Na co padł nasz wybór było na początku. Był szybki, bez zbędnego doktoryzowania. Przez dom przeleciały tylko dwa katalogi. Na szczęście.
Moje przemyślenia po miesiącach od zakupu. Lista z pewnością z czasem będzie modyfikowana.

Są rzeczy, które musimy mieć przemyślane nim wybierzemy projekt. Po zakupie może być za późno, w najlepszym, wypadku ewentualne zmiany będą nas sporo kosztować na etapie adaptacji.

Na co zwracać uwagę przy wyborze projektu?:
1.  Powierzchnia użytkowa - nie za duża nie za mała. Tą powierzchnię ktoś będzie musiał w przyszłości posprzątać i ogrzać.
2. Przemyśleć położenie budynku na działce, ze szczególnym naciskiem na usytuowanie względem kierunków.
3. Poszukiwać projektu, w którym okna salonu wystawione będą na południe - to zapewni dobre doświetlenie pomieszczenia, w którym większość domowników spędza najwięcej czasu. No chyba, że przesiadujemy w kuchni...
4. Mieć ogólną wizję rozłożenia pomieszczeń. 
5. Powierzchnia kuchni - większość dostępnych na rynku gotowych projektów przewiduje kuchnię gabarytów małej klitki, w której dwie osoby to już tłum. Marzenia pt. wyspa kuchenna pozostają na zawsze w sferze marzeń.  
6. Absolutnie  niedozwolone zwracanie uwagi na wygląd zewnętrzny - elewacje, kształt pokrycia dachowego, kolory itp.
7. Dokładnie przeanalizować zastosowanie źródeł ciepła. Większość projektów posiada dostosowaną kotłownię do wymogów ogrzewania gazowego, a to bywa kosztowne.
8. Zwrócić uwagę na ustawienie poszczególnych elementów kuchni w projekcie. Przeniesienie kuchenki na drugi koniec kuchni w stosunku do projektu, może się okazać niemożliwe lub bardzo kosztowne na etapie zmian wentylacji.
9. Rodzaj pokrycia dachowego zalecanego w projekcie. O ile śmiało można położyć blachę na budynku dostosowanym pod dachówkę to już w drugą stronę możemy przeciążyć konstrukcję budynku.


czwartek, 4 października 2012

Ciężkich wyborów początki

Będzie sentymentalnie bo i tak czasem trzeba.
Troszkę wczoraj nie mogłam spać, to i myślałam.
W głowie skakały obrazki z przed dobrych kilku, a nawet nastu lat, kiedy się marzyło. Głównie o tym jak miałby wyglądać mój dom.
Wiem już, że ten który stworzymy, nigdy wizualnie nie dorówna tym z ideałów.
Życie weryfikuje. Życie, a raczej kasa. No i jeszcze kilka innych czynników, na które tak czy inaczej wpływu nie mamy.
Dawne marzenia o wielkich przestrzeniach, ogrodzie zimowy, komfortowej łazience i wielkiej kuchni z gigantyczną wyspą pełną ziół, pozostaną w strefie marzeń.
Wszak trzeba żyć rzeczywistością. A marzyć należy, wręcz trzeba.

Tak czy siak człowiek podjął pierwszą ciężką decyzję i nabył projekt dom (ku), który ów marzeń wizualnych nie zaspokoi.
Za to zaspokoi to najważniejsze. Mianowicie sam fakt posiadania domu. Może mniej przestronnego, może mniej wyrafinowanego, może ogród zimowy to łyk burżujstwa. Może... kiedyś się przekonam.
Tak czy inaczej mamy swój średni na jeża gabarytowo domek,w którym już oczyma wyobraźni mieszkam, mimo że na działce nie widać jeszcze fundamentów.

A to wszystko powyższej wina Pana Męża, który przedwczoraj drogę wjazdową dla ciężkiego sprzętu rozłożył. To mi nutka wyobraźni się puściła.
Idę dalej ziorać w okno. Może dojrzę jaką kopare :)

Warunki zabudowy

Nie każdy ma tak fajnie, że działka na której planuje się budowę objęta jest miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego.
My nie mieliśmy tego szczęścia (choć kto wie, może to i szczęście - ale o tym innym razem), dlatego należy wystąpić - oczywiście z cała stertą papierów -  o wydanie warunków zabudowy. Czas oczekiwania od dwóch miesięcy w górę.
Ostateczny czas zależy niestety nie od nas - inwestorów, ale od sąsiadów oraz innych powiązanych jednostek miejskich, które muszą w danym rejonie zaopiniować możliwość budowy.
Każda złośliwość sąsiada i np. nieodebranie przesyłki  z zawiadomieniem o toczącym się postępowaniu wpływa niestety na wydłużenie czasu reakcji.
W naszym przypadku zawiadomienie powędrowało do 4 jednostek miejskich i ok. 30 współwłaścicieli działki sąsiadującej. Na szczęście nikt nie wniósł sprzeciwu i tak po 3 miesiącach oczekiwania staliśmy się szczęśliwymi posiadaczami prawomocnej decyzjo o ustaleniu warunków zabudowy i zagospodarowania terenu.
Składając wniosek o wydanie WZ dobrze jest mieć już upatrzony projekt domku, ponieważ we wniosku konieczne jest określenie pewnych max. parametrów budynku jaki chcemy wystawić. Nie polecam w tym miejscu strzelania na oślep bo może się okazać, że sami nawiniemy sobie pętlę na szyję.
Od tego momentu czekała nas cała sterta papirologii, a i tak mieliśmy z górki bo większość formalności załatwiał za nas pełnomocnik bardzo dobrze znający się na rzeczy. 

wtorek, 2 października 2012

Pierwsze papierki - warunki zasilania


Po uzyskaniu odpisów map pędem do dostawców mediów (zakład energetyczny, gazowniczy i wod-kan).
Tu należało wystąpić z pisemnym wnioskiem o wydanie warunków o możliwości zasilania w media działki objętej inwestycją.
We wnioskach trzeba podać dane, które dla przeciętnego człowieka nie są oczywiste, np. średnie dobowe zapotrzebowanie na gaz. Dobrze byłoby wiedzieć na tym etapie czy chcemy nasz dom ogrzewać gazem czy innym paliwem, jakiego rodzaju piec wstawimy itp.

Domyślić się co autor wniosku ma na myśli to pikuś. Umieć odpowiedzieć! Oto umiejętność.  Do wniosku trzeba załączyć kopię mapki syt.-wys. na której bardzo prowizorycznie, odręcznie narysujemy gdzie mniej więcej będzie stała nasza chatka.
Czas oczekiwania na wydanie warunków, jedyne 30 dni od złożenia wniosku.
Jednak energetyka się sprężyła i po dwóch tygodniach zadzwonił telefon, że można odebrać.
Dalej była gazownia, która dała ciała. Obiecali, że zadzwonią. Nie zadzwonili. Papier leżał na biurku Pana przez dwa tygodnie i czekał, aż się domyślimy, że być może całkiem przypadkiem warunki gotowe były przed czasem.
Wod.-kan. bardzo rygorystycznie przygotowało warunki dokładnie po miesiącu + 2 dni, bo równy miesiąc wypadł  w sobotę.
Koszt: o dziwo bezpłatnie.
Po cóż nam takie trzy świstki?
Są niezbędne do wystąpienia o warunki zabudowy WZ. A jeśli nie daj okaże się, że nasza działka leży na totalnym bezludziu i nie ma możliwości uzbrojenia w poszczególne media to zostanie mam wybudować sobie własną elektrownie, studnię głębinową i szambo. W przeciwnym wypadku o budowie należy zapomnieć.