środa, 30 października 2013

Kuchnia - zamawiamy, urządzamy, wyposażamy

Jak w tytule i nijak inaczej.
W sobotę klepnęliśmy zamówienie kuchni. Śliczna biała z pleudodrewniamym blatem i szufladami na cudnych prowadnicach. Czuję lekki niepokój zamawiając tak duże meble na postawie kawałeczka drewienka w salonie, ale przecież nie ja pierwsza i nie ostatnia, a ludzie z reguły zadowoleni. Liczę, że Pan Kuchniowy wyczuł czego od niego oczekuję.
Pan był też zdziwiony widząc stan samego pomieszczenia bo płytki jeszcze nie tknięte. My jednak planujemy się wyrobić. Jak i kiedy, niebiosa raczą wiedzieć.
Tak i w pędy trzeba było wybrać sprzęt.
Decyzje, które męczyłam przez ostatnie tygodnie musiałam podjąć się już natychmiast. To i efekty są inne niż zamierzone.
Aktulanie dorobiliśmy się
piekarnika Samsung BT62TDBCT- miał być inny (tańszy i zwyklejszy) ale przecież takie zakupy raz na czas. Tak i mój piekarnik ma wymarzone prowadnice teleskopowe (phi, przyziemne marzenia), całą masę zapewne zbędnych programów i mam nadzieję boską funkcje TwinConvection (czyli możliwość pieczenia dwóch potrwa jednocześnie w dwóch różnych temperaturach - już się nie mogę doczekać testowania)

płyty gazowej Samsung GN7A2IFXD - śliczna 5-palnikowa. Nie ukrywam, że chciałam śliczniejszą, czarną emalię, te inoxy na płytach i zlewach średnio do mnie przemawiają. Ciężko jednak w obecnych czasach, kiedy wszędzie wylewa się szkło hartowane, kupić czarną emalię 5-palnikową o szerokości max 75 cm i cenie, która nie zwali z nóg. Niestety na Smeg`a nie wystarczyło :( Tak i padło na naszego ulubionego Samsunga i liczę na udaną współprace w czyszczeniu.

zmywarki Bosch SMV53L50EU - zintegrowany panel, połowa załadunku, GlassProtekt, sygnaliozacja zakończenia pracy, stosunkowo niski pobór wody (stosunkowo jak na Bosch`a) i klasa A++. Moje plusy na ten model.

Palnujemy też zamach na zakup okapu Mastercook WKR90X. Musi być szerokość 90 musi być utrzymany w takiej stylistyce właśnie. Innego nie znalazłam. Choć jeszcze myślę ;)



 foto. ceneo.pl

Lodówka puki co pozostaje w sferze zakupów nieosiągalnych. Będziemy eksploatować starą, czyli będzie nieskładnie, ale ekonomicznie.

A żeby się wziąć za płytki, trzeba zagruntować. Jak złapałam za wałek, to się okazało, że grunt na ściany biały i chlapie niemiłosiernie. Grunt się skończył, nie ma czasu dokupić to i płytki leżą i czekają. I jak tu się ogarnąć na święta.
Mamy za to farbę do kuchni :) Została przetestowana w kotłowni - jestem zauroczona, będzie po mojemu :D

piątek, 25 października 2013

Kanalizacja w dwóch odsłonach

Mamy za sobą chyba najcięższą i najbardziej stresująca dla mnie robotę na przestrzeni całej budowy.
Niestety kanalizację w wielkim mieście trzeba mieć. Fakt niepodważalny.
Co się z jej budową wiąże już wiem i nie chcę więcej tego przeżywać.

Nie dość że człowiek musi się dostosować do terminu na zajętość pasa drogowego wyznaczonego przez jednostkę transportową, to jeszcze trzeba się przy tej zajętości uwijać. Do tego dochodzi urocza głębokość posadowienia sieci kanalizacyjnej na bagatelka 4,7 m głębokości oraz sąsiedztwo budynku od wykopu w odległości metra i nerwówka gotowa.W mojej głowie liczne wizje katastrof budowalnych i drogowych, wypadki, piesi leżący w rowie....

Tak i przez ZIKiT w poniedziałek nasi Panowie popełnili wycinkę asfaltu i wykop w ulicy, blokując ruch drogowy. O dziwo nikt nie trąbił... Dokopali się na głębokość 4,7 metra w poszukiwaniu sieci, pokonując po drodze liczne przeszkody w postaci niezinwentaryzowanych na mapach kabli energetycznych.
Potem na dno wykopu teleportował się Pan z MPWiK`u aby dokonać wpinki. A że rura sieciowa stara, betonowa, to i wpinka trwała całą godzinę. Potem było z górki. Siodło, kolanko, metr kamionki i zasypujemy.
O 16,00 na drodze skoczek ubił pospułe i tyle Panów widzieliśmy.
w tzw. międzyczasie zaszczycił nas Inspektor z MPWiK`u obejrzeć roboty i podejście pod wodomierz. 




Dzień drugi minął na pracach w ternie niedrogowym. O tyle łatwiej. Choć wykop 3 metrowy na metr od budynku o niepewnych fundamentach, też do przyjemności nie należy. Tam na szczęście nie było nieprzewidzianych kabli, ale na dnie wykopu zastaliśmy szeroką warstwę mokrego iłu. Pan Koparkowy łatwo przy tej brei nie miał. Ale okazał się bardzo pełno sprytny, pokonując swoim dinozaurem śliskie przeszkody. I o dziwo budynek się nie zawalił, choć nie wiele brakowało do obsunięć ziemi.
Panowie zainstalowali tysiączke i wpięli się do przygotowanej dwa tygodnie temu instalacji.

 



Niestety terem zrujnowany, musi intensywnie odstać bo ta nasza ziemia do ubijania się nie nadaje. Choć i tak pogoda dopisała. Ten weekend należał do najcieplejszych w przeciągu ostatniego miesiąca. Wolę nie myśleć jakby to wyglądało, gdyby spadła choć odrobina deszczu.
Czekamy jeszcze na jeden transport pospuły żeby utwardzić wjazd i wylanie asfaltu na droge.
Niemniej najgorsze za nami.
Oczekujemy na inwentaryzacje powykonawaczą, po otrzymaniu której spiszemy sobie protokół odbioru w MPWiK`u i zostanie nam zamontowany wodomierz.
Tak oto wiemy że jeszcze w trym roku doczekamy się podpiętej kotłowni.

środa, 9 października 2013

Zimna woda zdrowia doda

Oj, prawdy w tym dużo.
Choram była przez ostatnie tygodnie, nie tytlko przez watę. Ale tez przez brak wody i kanalizacji. I brak perspektywy na rychłą zmianę stanu rzeczy.
Ozdrowiałam.
Wczoraj na działkę wtargnęła kopara, a dziś chłopaki jak zaczęli robić, tak po powrocie z pracy, swoich włości nie poznałam.
Istne pobojowisko :D
Ale jak cieszy. 
Mamy zatem położoną w ziemi połowę instalacji wewnętrznej.

Gość od ogrzewania zamówiony na za dwa tygodnie.
Czuję radość.
cdn.