niedziela, 23 czerwca 2013

Drzwi zewnętrzne

Przyszła pora na rozeznanie rynku drzwi. 
I znowu pod górkę bo trzeba się na coś zdecydować. A wybór producentów i modeli jest wręcz niestosownie szeroki.

W miniony piątek urządziliśmy sobie turne po salonach drzwi na Zakopiańskiej. Nie było łatwo, nie tylko z uwagi na żar lejący się z nieba.
1. Salon Ferno. Pan męczący w gadce, mówiący troszkę nie na temat. Cóż mnie interesuje jaki model, kolor i materiał zamówił klient pół roku temu? Przecież nie przybyłam do salonu, żeby rozmawiać o upodobaniach polaków. Zasadniczo salon robi drzwi na zamówienie w cenie min. 5000 :/ . Są i tańsze za ok. 3000 firmy bliżej mi nie znanej o nazwie DERPAL. Niestety opinie jakie znalazłam w sieci co do tego producenta raczej nie zachęcają do kupna.
2. Salon EBRO. Bardzo duży wybór ogółem.Niewielki drzwi zewnętrznych. Pospacerowaliśmy sobie dobre 10 minut, nim obsługa była tak uprzejma zareagować że ktoś jest w salonie. Dostaliśmy katalog firmy AFB (?) wizytówkę i zero porad (?) Tyle by było o tym salonie, bo nie zachęcił ani obsługą ani asortymentem.
3. Salon BEL-POL. Duży sklep, dość szeroki wybór drzwi różnych głównie z Porty i Pol-Skone, nieliczne egzemplarze Cal`a i dużo, bardzo dużo paneli. Ładnych :) Miła obsługa, profesjonalne doradztwo i szok cenowy. Pan zachwalał Cal`a. Interesujący nas model - nazwijmy go roboczo modelem 1- wycenił na bagatela 6600 zł. Wyposażenie ponad standard - wzmocnienie za 600 zł, które Pan chyba bardzo chciał nam sprzedać.
4. Salon Sokółki. Przemiła Pani mówiąca o drzwiach z pasją (Panowie z salony 1 i 2 mogli by przyjść po sąsiedzku na korepetycje). Oferując Cal`a i jeszcze innego producenta (nazwy nie pamiętam) z tej samej półki cenowej ale o gorszych parametrach. Szybka wycena modelu 1 na kwotę 4700. Szok. Znowu. Ten sam model co w BEL-POL`u to samo wyposażenie, pomijając wzmocnienie za 600 zł. Zatem subtelna różnica 1300 zł !!!
5. Salon HOFF. Średnio duży salon, podobnie jak i wybór. I znów polecany Cal. Do tego salon posiada autoryzowany montaż Cal`a. Miła obsługa, chętna do współpracy Pani. Wycena modelu 1 wypadła podobnie jak w Sokółce. Zrobiliśmy też wycenę modelu 2 i teraz mamy zgryza.


O ile na temat Cal`a czytałam już wile i to same pozytywy, to jednak ta cena jest dla mnie zwalająca z nóg. Musimy natomiast pamiętać, że nasze drzwi są od północy w terenie aktualnie nie osłoniętym, a więc i podatnym na niekorzystne warunki. Jeżeli mam wydać jakieś 2500 zł na drzwi producenta widmo, to chyba jednak jestem skłonna podwoić stawkę. Szczególnie że zakładałam wydatek rzędu  3500 zł.

Puki co nasze typy (foto ze strony producenta)
Malinówka (roboczo nazwana modelem 1)

 
Jagienka
z modyfikacjami polegającymi na 4 szczelina frezowych imitujących segmenty + oczywiście wizjer.


Łęczyca - nazwana pyżej roboczo modelem 2.
W HOFF`ie wycena wypadła na 3000 zł
Foto brak, ponieważ drzwi pochodzą ze starej kolekcji- są jednak identyczne jak Jagienka tylko właśnie posiadają szczeliny frezowane.
Mój dylemat w tych drzwiach polega na ościeżnicy sosnowej. Jak sam producent podaje w katalogu możliwa jest różnica w odcieniu pomiędzy skrzydłem a ościeżnica. Skrzydło jest ze sklejki sosnowej pokrytej dębiną. Skrzydło jest też węższe co chyba (tak zrozumiałam) uniemożliwi montaż zamka listwowego i izolacji podproża, które można zamontować w powyższych modelach.


Będziesz człowieku mądry?

czwartek, 20 czerwca 2013

Wylewamy i mądry polak po szkodzie

Wczorajszy dzień przyniósł dostawy cementu, sprzętu i rąk do pracy.
Panowie w mig uwinęli się z rozkładaniem instalacji CO i styropianu. Ogrzewanie standardowe (grzejniki) montujemy we wszystkich pokojach + kotłownia + spiżarnia + garaż.
Pan Szef usiłował nas namówić na podłogówkę w garażu, ale nie wiem, jakoś mi to nie styka ;)
Do tego, zapobiegawczo zrobiliśmy podejścia pod grzejniki w kuchni i salonie.
Rozłożyliśmy o połowę mniej niż w projekcie warstwy styropianu w garażu. Wszystko wina nieszczęsnej bramy garażowej i jej mechanizmów. Liczymy że decyzja nie zemści się na nas w zimnie i wysokich rachunkach za ogrzewanie.
Po kominek poleciała warstwa sytoduru + siatki zbrojeniowej.


Dziś rano zawitał do nas piasek, którego jak się okazało jest jednak za dużo. Ale cóż na budowie piasku nigdy za wiele. Zużyje się.
Choćby na rozsypanie plaży ;)
Bo na urlop w tym roku się nie zanosi.
 To i jak Panowie dorwali piasek, to wylali. Na górze i w garażu.
Jest czarno i gładziutko. Jest też niemiłosiernie duszno bo okna szczelnie pozamykane. Jutro mamy lać żeby nie spękało.
W tzw. międzyczasie na dole Panowie zaczęli rozkładać podłogówkę.Ogrzewanie rozdzielili na 3 sekcje. Jak się coś spierniczy w kuchni to w łazience zimno nie będzie.


 Ja nie wiem jak się Ci wszyscy instalatorzy w ilości kabelków i przewodów odnajdują.




I nasza łazieneczka na dole gdzie będzie wymarzony prysznic bezbrodzikowy.
I ciepło w stopy :)

Jutro lejemy na dole :)
I tak robota zaplanowana na 1-1,5 tygodnia zamknie się w niespełna 3 dniach.


Z cyklu mądry polak po szkodzie. 
Nie obeszło się oczywiście bez komplikacji.
Mąż sobie cosik źle wyliczył ze styropianem no i będziemy mieć caaaałe 0,5 cm prześwitu pomiędzy podłogą a oknami  balkonowymi na górze. Tak że jeżeli coś źle zrobimy z panelami i się wypatrzą, to może się zdarzyć że okna nie otworzymy.
Jest uroczo.
No i nasze belki zbrojeniowe na piętrze. Przy tej niewłaściwie dobranej warstwie styropianu, belki zbrojeniowe znalazły się pod zaledwie 1-centymetrową warstwą wylewki. Może zatem z czasem spękać.Ponoć trzeba to potraktować klejem do glazury.
Jak się sytuacja rozwinie, zobaczymy pewnie po roku. 




środa, 19 czerwca 2013

Szybka akcja

Wpadł Szef CO/Wylewkarz.
Ustaliliśmy co, gdzie, jak i dlaczego.
Nie obeszło się bez dylematów pt. z której strony okna balkonowego umieścić grzejnik.
Ale że już tak bywało że zmienialiśmy pewne rzeczy względem oryginalnego projektu i później okazywało się to porażką, tym razem zaufaliśmy Autorowi.

Pan Szef Wylewkarz oznajmił też że jutro leją.
Na to ja, z szałem w oczkach, jak jutro?!
Tocz to my nie mamy ani piasku ani cementu ani nic. Woda ino w kranie leci!
Ale to ponoć norma.
Więc ja w te pędy do najbliższego składu budowlanego i dyktuje Panu co i czego mi trza.
I mrugam do niego ładnie moimi krótkimi rzęsami, że my to na CITO potrzebujemy.
Rzeknę tak. Moje krótkie rzęsy do tej pory na nikogo nie działały.
Ale Pan się zlitował.
Materiał ma przyjechać dziś ok. 12,00.
W sumie to i dobrze.
Szef Wylewkarz sam sobie oceni czy jest to co należy i czy wystarczająco dużo.

Tymczasem jest problem z piaskiem, bo jak się okazuje sezon w pełni i nie tak łatwo zagwarantować transport z dnia na dzień. Tym bardziej że ów piasek to akuratnie Pani sprzedaje i nie wygląda ona na taką o odmiennej orientacji to i moje trzepotanie krótkimi rzęsami nie wniesie nic do sprawy.
Mogę jedynie liczyć na tzw. solidarność jajników i zrozumienie.
Pani będzie dzwonić do godziny z informacją, co się da zrobić.

Miałam też dziś odwiedzić Gazownie w celu złożenia wniosku o umowę przyłączeniową, ale chyba nie wyrobie z tym szale.


p.s.  Pani od piasku jednak wykazała się solidarnością. Dostawa jutro z rana.

niedziela, 16 czerwca 2013

Przyłącz_instalacja elektryczna



Przyłącz prądu w naszym przypadku polega na rozdzieleniu wewnętrznej instalacji.
Czyli ze starego budynku za istniejącymi strzykami, montujemy kolejną na nasze potrzeby i przez działkę prywatną przeciągamy kabel.
Takie rozwiązanie ma w sobie jeden (tylko) plus. Nie musimy czekać do 18 miesięcy, aż dostarczyciel prądu drogą wyłonionego przetargu zleci wykonanie przyłącza do granicy nieruchomości.

Wymagało to od nas doprowadzenia terenu do lekkiego bajzlu, rozcięciu płyty betonowej przez domem i "przeoreniu" wujkowej działeczki wzdłuż

 Obok kabla położono ogromnienie i piękno niebieska taśmę ostrzegawczą.
 


Sama robota została przeprowadzona przez naszego ulubionego Pana Elektryka sprawnie, jeśli nie rzec expressowo.
Chłopaki z kopareczką pojawili się i nas o 7,30, a o 16,00 było już po wszystkim włącznie z przywróceniem terenu do stanu, który w ogóle nie świadczy o jakichkolwiek robotach zimnych.

Teraz czekamy na dopełnienie formalności przez dostarczyciela energii.
A że Pan Elektryk trochę zaskoczył nas swoją obecnością, u nas jak zwykle wszystko na odwrót - dopiero czekamy na popisanie umowy przyłączeniowej ;)

środa, 12 czerwca 2013

Nagły zwrot akcji i nieplanowane urlopy

Taki był długi czas posuchy. Oczywiście nie meteorologicznej.
Doczekać się nie mogliśmy.
Aż tu nagle jak się rozlało to mamy na działce klęske urodzaju.

Wczoraj 12.06.13r.
Dzwoni Pan Dachowiec, że dziś będą.
Jak powiedział ta zrobił.
Wyglądał nasz komin na dziesiątą stronę, zdjął kilka dachówek, poprawił okucie, wylał wiadro wody na komin i stwierdził że cieknie.
To i sięgnął po ostateczność w postaci płynnego silikonu.
Wyśmigał, spuścił po kominie kilka metrów wody i uznał jak ręką odjął cieknąć rpzetało.
To i profilaktycznie maż kazał zasilikonować i drugi komin.

W tzw. międzyczasie zadowolił skład budowlany, że mają nasz zamówiony kilka dni wcześniej styropian i będą jutro.
Fajnie.
Nie minęły dwie godziny, dzwoni inny gość ze składu i mówi że o na właśnie jedzie.
I przyjechał.
Teraz mamy w domu całe sterty pięknego szarego styropianu.
W sumie Pan CO, umówiony na najbliższą środę mógłby już zacząć swoją działkę roboty.

Godzina 21,30.
Na dobranoc dzwoni telefon.
Pan Elektryk.
Że on w sumie to jutro (patrz dziś) przyjedzie.
Bo w sobotę mu nie pasuje a są już wolni będzie pogoda itd.
Cóż robić.
Pan chce firma musi dać wolne :)

Tak oto w dniu dzisiejszym słyszę od 8 rano odgłosy młota pneumatycznego, szlifierki itp.
Bo przecież nie może być łatwo. Nasz przyłącz prąd polega na rozdzielniu instalacji wewnętrznej sąsiedniej działki, a przebieg kabla idzie przez betonową płytę, która właśnie ulega częściowej destrukcji :D

A i jeszcze wieczorem przyjeżdża Pan Kominek, obejrzeć wymierzyć  wycenić usługi.


Ot taki przeciętny środowy dzień.

sobota, 8 czerwca 2013

Stangnacja i Pierwsze okiem mycie

Pogoda nie rozpieszcza.
Ciągle pada.
A jak nie pada to się zanosi że będzie.
Efektem czego (chyba) nie dotarł do nas Pan Elektryk. Nie odbiera też telefonów i nie oddzwania. To do niego nie podobne. Zaczynamy się niepokoić.

Dotarł za to do nasz Pan Szef Tynkarz.
I skasował.
Chcę zapomnieć o tym wydatku :x

A że dziś wypełzło słońce, zdlęliśmy w końcu z okiem wszystoie zaległe folie ochornne i dorwałaliśmy się do mycia okien.
O zgrozo, pół dnia nie moje.
Ale jak czysto.

A no z nowości podobno mamy zamówiony styropian pod wylewki.

niedziela, 2 czerwca 2013

Dzień za dniem...

... coś się dzieje.
Szef Tynkarz nie śpieszy się odebrać roboty. I kasy. Dziwnie.
Szef Elektryk dzwonił że w tym tygodniu przyjedzie zrobić przyłącz. Materiały już kupił, express.
Szef CO / Wylewkarz będzie po 15-tym czerwca.

Szef Dachowiec ma też przybyć bo nam ciut komin przecieka.
W tym tygodnie trzeba podjąć decyzję co do modelu kominka żeby wycelować z nawiewem powietrza przy wylewkach. 
Jest fajnie.