czwartek, 24 lipca 2014

Czy mąż uparty jak zwirz ?

Każdy mąż tak ma?
Co etap, co decyzja muszę moją drugą połowę "przekonywać".
W końcu i tak staje na moim. Ja zadowolona, ba, mąż zadowolony.
Po co więc mąż musi być przekonywany?
Szkoda czasu i nerwów.

Mąż się i teraz wstępnie zaparł przy zabudowie poddasza.
Mamy bowiem w sypialni belki (jakkolwiek się ta cześć dachu fachowo nazywa), celowo pozostawione poniżej poziomu przyszłego sufitu. Ot taki klimacik.
Problem teraz jak owe zabudować aby nie zeszpecić, aby płyty nie pękały, a gips na głowę się nie sypał.
Natchnęło mnie w czasie prac szperaczych w e-świecie.
Przedtsawiłam propozycję, a mąż NIE!
WHY? Pytam.
NIE bo nie (chyba, bo nie usłyszałam)
Czy mały element podbitki pomalowanej na biało to takie przestępstwo.
Mnie też się boazeria z komuną kojarzy, ale biała podbitka pomiędzy drewnianymi belami, to nie boazeria tylko dopełnienie klimatu.

Jak skrócić czasokres przekonywania męża?
Sama sobie podbitki do domu nie przywiozę (choć nie, nie okłamujmy się, przywiozłabym, choćby na raty, choćby w rękach z buta). Ale po co stawiać męża przed faktem dokonanym. Po co wprowadzać atmosferę dominanty. Chciałabym żeby dojrzał do decyzji że to najlepsze, chyba nawet najbardziej estetyczne rozwiązanie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz