niedziela, 6 stycznia 2013

Piersze okna na świat i wybór pokrycia dachowego

Niespełna dwa miesiące po rozpoczęciu robót nastąpiło pierwsze otwarcie pierwszych  okien w domu.
Z pełną odpowiedzialnością muszę stwierdzić, że niebawem uzyskamy stan surowy otwarty.
Dachowce mocno zorganizowani w czasie w przeciągu ostatnich czterech dni położyli ostatnie łaty, zrobili wykończenia i zaczęli transportować dachówkę.

 Aktualnie nasz home wygląda następująco.



 Do skończenia dachu pozostało wykończenia w kątach spadu dachów, przeciągnięcie daszka od garażu do drzwi wejściowych,  ześrubowanie elementów drewna i zamontowanie śniegołapów, na które zdecydowaliśmy się w ostatniej chwili i które jeszcze do nas nie dojechały.

W temacie dachu.
Dużo nerwów kosztowało nas podjęcie ostatecznej decyzji co do rodzaju pokrycia, a następnie odpieranie argumentów rozlicznych "wujków_dobra_rada". Bo oczywiście każdy wie lepiej i w ogóle po co pchać forsę w dachówkę. Czy są jakieś namacalne różnice (oprócz finansowych) pomiędzy dachówką o blachą, penie się nie dowiemy.
Dla mnie dachówka jest po prostu materiałem cieplejszym, trwalszym i cichszym.
Tak więc kiedy postanowiliśmy olać blachę i postawiliśmy na dachówkę oczywistym było, że trzeba kupić ceramiczną i że nie będzie glazurowana. Kolor też był dla nasz rzeczą oczywistą. Najwięcej czasu poświęciliśmy na model.
Moim faworytem zawsze będzie model domino. Prosty, klasyczny, pasujący do każdego wykończenia budynku. Niestety na ziemię sprowadziła mnie cena i Mąż.
Tak oto po długich dniach męki nasz wybór padł na model MonzaPlus od ROBEN`a kolor antracyt Dachówka z uwagi na wielkość dość wydajna i cenowo i czasowo przy rozkładaniu.
fot. Roben


Jedno jest pewne, zdjęcia zamieszczane w necie czy to na stronach producentów czy też innych dusz, nijak się mają do odbioru wizualnego w realu. Więcej, dachówka jest tak niewdzięcznym produktem, że nie można sobie wyobrazić jak to będzie wyglądać na dużej powierzchni dachu nawet jak się stoi przed kilkoma paletami. Nasze poszukiwania dachówki oparły się nawet o rajdy terenowe i baczne obserwowanie w słońcu i deszczu domów obcych ludzi.

W tzw. między czasie Murarze skończyli ścianki działowe na piętrze, zamurowali progi pod okna zgodnie z wymogami dostawcy okien.
Poniżej łazienka na piętrze, puki co stwarza wrażenie gigantycznej jak na warunki domku jednorodzinnego. Ha, będę miała SPA !!!

 Następnie zabrali się za działówki na parterze i zalanie schodów do nieszczęsnej pralnio - spiżarni. Oczywiście jakiś bezpański, niechciany na budowie gość w postaci kota nie omieszkał pozostawić po sobie śladów w nowych schodkach.
A na koniec prawdziwie kuchennie w naszej kuchni. Cóż za design ;) Nie ma to jak recyklingowe podejście do tematu aranżacji wnętrz. 

1 komentarz:

  1. Zapowiada sie bardzo fajnie, ja wlasnie koncze budowe mojego domu. Zdecydowalam sie na dom parterowy przede wszystkim dlatego, ze zainwestowalam w kolektory słoneczne.Cennik ogrzewania w tym wypadku jest mniejszy niz pietrowego domu. Wiec jesli nie ma potrzeby budowania pietrowego to po co :)

    OdpowiedzUsuń