środa, 12 czerwca 2013

Nagły zwrot akcji i nieplanowane urlopy

Taki był długi czas posuchy. Oczywiście nie meteorologicznej.
Doczekać się nie mogliśmy.
Aż tu nagle jak się rozlało to mamy na działce klęske urodzaju.

Wczoraj 12.06.13r.
Dzwoni Pan Dachowiec, że dziś będą.
Jak powiedział ta zrobił.
Wyglądał nasz komin na dziesiątą stronę, zdjął kilka dachówek, poprawił okucie, wylał wiadro wody na komin i stwierdził że cieknie.
To i sięgnął po ostateczność w postaci płynnego silikonu.
Wyśmigał, spuścił po kominie kilka metrów wody i uznał jak ręką odjął cieknąć rpzetało.
To i profilaktycznie maż kazał zasilikonować i drugi komin.

W tzw. międzyczasie zadowolił skład budowlany, że mają nasz zamówiony kilka dni wcześniej styropian i będą jutro.
Fajnie.
Nie minęły dwie godziny, dzwoni inny gość ze składu i mówi że o na właśnie jedzie.
I przyjechał.
Teraz mamy w domu całe sterty pięknego szarego styropianu.
W sumie Pan CO, umówiony na najbliższą środę mógłby już zacząć swoją działkę roboty.

Godzina 21,30.
Na dobranoc dzwoni telefon.
Pan Elektryk.
Że on w sumie to jutro (patrz dziś) przyjedzie.
Bo w sobotę mu nie pasuje a są już wolni będzie pogoda itd.
Cóż robić.
Pan chce firma musi dać wolne :)

Tak oto w dniu dzisiejszym słyszę od 8 rano odgłosy młota pneumatycznego, szlifierki itp.
Bo przecież nie może być łatwo. Nasz przyłącz prąd polega na rozdzielniu instalacji wewnętrznej sąsiedniej działki, a przebieg kabla idzie przez betonową płytę, która właśnie ulega częściowej destrukcji :D

A i jeszcze wieczorem przyjeżdża Pan Kominek, obejrzeć wymierzyć  wycenić usługi.


Ot taki przeciętny środowy dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz