Troszkę się u nas podziało w te dni.
Kominek przybrał formę ostateczną, choć nie wymarzną.
Jest taki zwykły, prosty, przeciętny, nijaki. W sumie nie ma się czym chwalić. Czekamy jeszcze na kamień i lufty, które mają się zjawić za ok. 2 tygodnie. .
No i nagle zmniejszył się nam salon, a przejście z holu stało się wąskim gardłem...
Się zachciało kominka...
W tzw. międzyczasie mąż dzielnie walczy jednoosobowo z naglącą robotą.
Złapał się za szpachlowanie holu na górze. Wykończył właz schodowy. Może w tym miesiącu skończy robić bałagan około gipsowy.
Zamontował też oświetlenie zewnętrzne.
Jak zwykle to u nas bywa, nie pomyślało się wcześniej o zachowaniu właściwych odległości, efektem czego na 4 lampy, każda zlokalizowana jest w inny sposób i w innej odległości od otworów okiennych i drzwiowych.
No istny nieład...
Dlatego pokarzę tylko jedną :P
Zdecydowaliśmy się lampy Massive Radom
Ich zamówienie też było niezłym przebojem.
Lampy kupione na
allergo, miały dotrzeć do 10 dni, a jechały przeszło miesiąc. Tak jest
jak się wystawia przedmioty, których nie ma się na stanie. Firma w ramach rekompensaty obdarowała mas się rabatem, a raczej rabacikiem.
Jednak niesmak pozostał.
Ja za to... no cóż
Dzisiejszy dzień przetrwałam bez zbędnego balastu ;)
Rehabilitację można uznać za rozpoczętą.
Liczę, że będzie owocna, bo mnie ręce świerzbią na widok paneli i braku fug w łazience.
Żeby zabić własną nudę okołobudowlaną, stworzyłam sobie pre_ogórdek.
Dynie wybiły jak szalone, kiedy ten tydzień okazał się obfitym w słoneczne dni.
Są też dwie doniczki majeranku na zasmarkane dni.
No brakuje mi roboty...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz