wtorek, 6 maja 2014

Jakby trochu postępują...

...prace tynkarskie i inne okoliczności przyrody.
Ostatnie dni około_świąteczne intensywnie zahamowały tempo.
Co mnie dodatkowo dołowało, bo przez te rusztowania nie mogę wejść do domu, choćby po to, żeby powzdychać do kuchni. 

Niemniej, majowe weekendy się skończyły, Panowie wpadli w szał i chyba już kończą zacieranie tynku.
Jaki jest efekt ich pracy, trudno mi stwierdzić, no bo rusztowania. Nie dość, że ograniczają mi dostęp to jeszcze zaciemniają obraz wizualny. 
Jutro mają otynkować kominy, nie będę patrzeć, nie mamy drabinek kominiarskich. Nie wiem jak oni tam się będą spinać i te wiadra i pace...
W sumie zostanie ocieplenie cokołów, ale to już chyba po zdjęciu rusztowań.
Wstępnie wróżą, że w piątek wiucha.

Kamień elewacyjny postanowiliśmy położyć sami po ustaleniu ostatecznego wyglądu tarasu. A nie sądziłam, że to będzie takie skomplikowane :/
Wiem za to, gdzie od miesiąca, że cholernie podoba mi się połączenie deski tarasowej i kostki granitowej. Pytanie tylko na ile i kiedy wystarczy mamony.


We czwartek umówiony montaż balustrad.
Za tydzień zdjęcie gipsu (kiedy minął ten miesiąc?!).
Za miesiąc zabudowa kominka.
Czyżbyśmy letnie miesiące mogli spędzić w nowych murach?
Jakby nie dowierzam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz