poniedziałek, 2 czerwca 2014

Kiedy się doczekamy?

Jak nam znajoma polecała Pana G. od mebli kuchennych, mówiła że Pan ma jedną wadę. Miewa kłopoty z dotarciem na pomiar.
Jakoś tak u nas sprawnie poszło. Tylko dwa razy przekładaliśmy spotkanie.
A że cena konkurencyjna, uznaliśmy że Pan G. popełni również naszą szafkę pod umywalkę.
Pan był u nas dawno temu, kiedy to okazało się, że umywalkę kupiliśmy złą.
Ki mnie czort podkusił, że mu wtedy nie kazałam mierzyć ?!
Już by było. Dostałby później cynk jaka umywalka i mógłby działać.
Tymczasem minęły nie kłamiąc jakieś dwa miesiące jak Pan G. do nas nie może dojechać.
A łazienka, powoli coprawda, ale jednak skłania się ku końcowi prac.
A szafki, ba pomiaru, jak nie było tak  nie ma.
Ja wiem, że taka szafka, dla takiego Pana G. to mikroskopijne zlecenie. Ale kurcza, my na dorobku są. Cały dom do urządzenia. Panu G. albo na klientach, albo na pieniądzach nie zależy.

Wpadam w lekkie przerażenie.
Szukać nowego Pana co mi szafkę popełni ?!
A ktoś musi, bo mamy mało miejsca i słupa. Musi być na miarę, żeby sprytnie zagospodarować przestrzeń. Ikea tu nie pomoże.
A może dać Panu G. last chance ?
Może mnie zaskoczy?

Edit: godzinę później.
Niech mi ktoś powie, że nie ma mocy w internecie. Albo, że telepatia nie istnieje.
15 minut po tym jak się tu wywnętrzyłam, zadzwonił Pan G., że jedzie, że zaraz będzie.
Był ! Dotarł !
Mąż będzie zły, że się tak ekscytuję przybyciem obcego Pana :P
Za trzy tygodnie mamy dostać szafkę.
Pan G. się kajał.
Czyżby tym razem dotrzymał terminu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz