Nie ma kiedy pisać.
A nawet jeżli jest kiedy, to mam już tak serdecznie dość samej roboty, że o pisaniu nie myślę.
Tak i krótki post podsumowujący pt.: "Jak wiele powinno się zrobić w dwa tygodnie, a ile się zrobiło".
Nie mamy nic na swoje usprawiedliwienie.
Pomalowana kuchnia - w oczekiwaniu na meble. Kolor "modny grafit" (tu wyglądający na czerń, bo foto w nocy robione).
Pomalowane na biało parapety sosnowe. Cztery warstwy farby do drewna, całość przeszlifowana papierem g 280 - zależało mi na widocznych słojach, choć obawiam się utrzymania ich w czystości.
W sobotę byli Panowie zamontować stelaże pod balustrady okienne.
A wieczorami zabudowy suche:
w dolnej łazience geberit i wentylacja
i dość nieoczekiwana robota, która poszła o dziwo łatwo i przyjemnie, czyli zabudowa schodów.
W sumie można już powiedzieć, że mamy spiżarke.
:)
OdpowiedzUsuń