czwartek, 31 lipca 2014

Jak w domu :)


Kilka dni temu dotarły do mnie nici :) I zdobyłam przy tym nowe doświadczenie. W końcu wiem ile to 5000m nici i na ile to wystarczy. No cóż zamówiona ilość posłuży mi pewnie przez dłuuugie lata ;)

A skoro miałam już nici w rękach  to i dorwałam nasze zasłony i obrobiłam w sumie 3 okna.

Tak oto moja maszyna nówka sztuka została wyśmigana ;P

Do tej pory czasu nie było na jej uruchomienie. Czasu, ani nawet zbytnio siły woli.
Zasłony mnie zmobilizowały.
A wszystko to wina (lub zasługa jak kto woli) Ikei, która cudne materiały ma na stanie, a zasłony gotowe długości 3m.
Trzeba było skrócić.
Tak i zostały mi cztery szmatki bawełniane  45x145 cm w neutralnym kolorze śmietanki. Chyba pójdą na poszewki do sypialni. Oczywiście jak tylko się sypialni doczekamy.
Wnętrze zyskało odczucia domowego. Już bardziej się nie da.
Jest gdzie gotować, robić siku, spać i czym się odizolować od otoczenia :) 

Zostały do obszycia zasłonki do kuchni. Tu sprawa nie jest już taka prosta, bo do kuchni posiadam 4 metry materiału i tyle. Radź se sama kobieto.
Ale zaparłam się, muszę jedynie opanować kilka trików szwalniczych...
Bo ja to pierwszy raz coś na pokaz ludzkich oczu szyłam. To i jest troszku koślawo, miejscami ucieka, ale tym sposobem, mam prawdziwe hand_made w oknach.


Mąż w międzyczasie wyklął na czym świat stoi parę niby_mocnych i wytrzymałych śrub, które pękły w trakcie wiercenia. Ale i to nie przeszkodziło w powieszeniu wielkiego lustra w holu.
By Ikea naturlish.
Zdjęć podglądowych brak z powodu istnego bajzlu. Nie wiem, sam się robi. Tym klamotom nogi rosną jak na nie nie patrzę.
Ale od producenta, proszzz. Oczywiście białe


A że wiertarka była na rozruchu, łazienka też doczekała się ostatniego szlifu czyli  instalacji oświetlenia i lusterka podręcznego.
Lampy niestety z perspektywy ściany i sufitu okazały się jednak zbyt duże. Mam odczucie przytłoczenia ich gabarytami. Ale na tą chwile i tak nic z tym nie zrobimy, nie znalazłam modeli mniejszych, które by mi pasowały.
Reflektory więc powiszą jakiś czas, a jak producenci oświetleń wprowadzą na rynek coś odpowiedniejszego to się wymieni.
lustereczko FRÄCK _ by _ Ikea 


My tymczasem powracamy do obróbki poddasza.  
Teraz czas na okna dachowe. Już się boję co z tego wyjdzie.

środa, 30 lipca 2014

Pomalowane?

Tak jakbym nie chciała zapeszać, ale fazę malowania na dole chyba już ostatecznie mamy za sobą.
Oczywiście mowa tu o pomieszczeniach `gościnnych`, nie kotłowni, spiżarce czy garażu.
Chyba już ostatecznie, bo zasadniczo już nie ma czego malować.
Znaczy jest jeszcze jedna biała ściana i kominek, ale w ich przypadku ewentualną zmianę koloru pozostawiam już w fazy przyszłych remontów.

Wczoraj ostatecznie padła decyzja, że koloru musi dostać też hol.
Korcił mnie mój gołębi, ale stanęło na odcieniu kawy. Tak aby zgubić nieco chybiony kolor wewnętrznej strony drzwi wejściowych.
A tak mnie przy ich zakupie korcił podwójny kolor. To nie! Materialistka jestem. 200 złotych mnie zniechęciło.
Nie zaczynając zdania od `a więc`, moja kawa od Śnieżki prezentuje się następująco.
 To mam, `kawowy aromat` na ścianach.
Wyszło całkiem dobrze. A zapowiadało się o kilka tonów ciemniej. Miałam nawet w zamiarze rozjaśnić drugą warstwę.  Ale tak sobie myślę, że jak przyjdzie to tego biała zabudowa wnęki, to się wszystko zrównoważy.

Teraz nadejszła pora na tekstylia :D

Wadliwe AGD kontra gwarancja i serwis cz. III

Część trzecia ostatnia. 
Pan w końcu łaskawie dojechał.
Kajał się, przepraszał za poślizg.
No cóż mi z tego. Niesmak pozostał.
Cała robota trwała bagatela 5 minut!
Trzy tygodnie czekania dla pięciu minut pracy.

Przy okazji Pan uprzejmie poinformował, że z ichnieszymi lodówkami to problemów nie ma. Natomiast piekarnik posiadający funkcję `dwukomorowego` pieczenia, mają taką tendencję, że się na drzwiczkach w dolnej częsci pana zbiera. Co jest normalne.
Ale jeśli by ta pana mi spodem wypłynęła przy zamkniętych drzwiczkach, to już należy zgłosić, bo to świadczy o wadliwej uszczelce.
Ot,  tyle dobrego z historii.

niedziela, 27 lipca 2014

Yejjj

Mąż mi się odblokował :)
Będzie podbitka w sypialni.
Dziś nawet zrobiliśmy research rynku, ogólna koncepcja planistyczno_budolana zatwierdzona.
Jak tylko skończymy "resztę" poddasza zabudowywać, bierzemy się za sypialnię.
Coraz bardziej mi się chce :)

PS. dziś kupiliśmy też zasłony i firanki i trochę tkanin.
Love Ikea

piątek, 25 lipca 2014

Wadliwe AGD kontra gwarancja i serwis cz. II

7 lipca zgłosiliśmy w serwisie Samsunga wadliwą zapalarkę w płycie gazowej.
Osoba przyjmująca zgłoszenie była rzeczowa, mąż odniósł wrażenie zrozumienia problemu. Pan przyjął zgłoszenie i oznajmił, że to drobna usterka i do dwóch dni serwis skontaktuje się z nami w celu umówienia terminu wizyty.
Radość w duszy.

Po tygodniu milczenia mąż ponownie wykręcił numer do serwisu. Pan któremu przydzielono nasze zgłoszenie oznajmił, że nie posiada pełnej wiedzy na temat problemu (*5#$@$%$#@!!@*&^). To nie mógł Pan zadzwonić i dopytać?! Mąż znowu wyjaśnił (ILE razy można?!). Pan oznajmił, że zamawia niezbędne elementy i przyjedzie do 2 dni.

Minął kolejny tydzień. Pan nie zadzwonił. Ani nie przyjechał.
Kolejny telefon do serwisu. Pan oznajmia, że zamówił części, ale ... uwaga... NIE DO TEGO MODELU CO TRZEBA !!! To nie mógł Pan zadzwonić i poinformować / przeprosić?!
Właściwe są już zamówione. Mieli dotrzeć do końca tygodnia. Jest piątek.
Nie wierzę że dziś przyjadą. Ale ciakawam  czym teraz będzie się Pan tłumaczył.

Moja irytacja rośnie. Radość duszy z przed niemalże trzech tygodni okazała się być przedwczesna.
Tym bardziej, że na wyposarzeniu mam jeszcze piekarnik i lodókę Samsunga.
Jak coś się w nich spierniczy to mnie potarga.

Czekam i niestety wystawiam dla Samsunga sporego minusa. Nie za wadę fabryczną (bo ta się może zdarzyć, a ja wyrozumiała jestem), ale za serwis (długotrwały i niekompetentny, bo jedna obsuwa zdarzyć się może ale cztery ? to już spora przesada).

czwartek, 24 lipca 2014

Czy mąż uparty jak zwirz ?

Każdy mąż tak ma?
Co etap, co decyzja muszę moją drugą połowę "przekonywać".
W końcu i tak staje na moim. Ja zadowolona, ba, mąż zadowolony.
Po co więc mąż musi być przekonywany?
Szkoda czasu i nerwów.

Mąż się i teraz wstępnie zaparł przy zabudowie poddasza.
Mamy bowiem w sypialni belki (jakkolwiek się ta cześć dachu fachowo nazywa), celowo pozostawione poniżej poziomu przyszłego sufitu. Ot taki klimacik.
Problem teraz jak owe zabudować aby nie zeszpecić, aby płyty nie pękały, a gips na głowę się nie sypał.
Natchnęło mnie w czasie prac szperaczych w e-świecie.
Przedtsawiłam propozycję, a mąż NIE!
WHY? Pytam.
NIE bo nie (chyba, bo nie usłyszałam)
Czy mały element podbitki pomalowanej na biało to takie przestępstwo.
Mnie też się boazeria z komuną kojarzy, ale biała podbitka pomiędzy drewnianymi belami, to nie boazeria tylko dopełnienie klimatu.

Jak skrócić czasokres przekonywania męża?
Sama sobie podbitki do domu nie przywiozę (choć nie, nie okłamujmy się, przywiozłabym, choćby na raty, choćby w rękach z buta). Ale po co stawiać męża przed faktem dokonanym. Po co wprowadzać atmosferę dominanty. Chciałabym żeby dojrzał do decyzji że to najlepsze, chyba nawet najbardziej estetyczne rozwiązanie.


niedziela, 20 lipca 2014

Lekkie i przyjemne

Czyli przyszedł czas na prace wnętrzarsko_wykończeniowe.
No przynajmniej na dole :x
Taką mamy teraz nimi przerwę przed kolejnymi bardziej budowlanymi robotami, czyli zabudową poddasza i pracami terenowymi.
Teraz jednak chwila na małe przyjemności. Namacalne, widoczne, najwspanialsze dla mnie momenty.
Malowanie, drzwi, klamki, kubeczki, meble, sanitariat.

Skrót z ubiegłego tygodnia
We wtorek montaż drzwi wewnętrznych na dole.
Trzy godzinki i po robocie.

Drzwi Pol Skone model Graf.
Klamki  - nie pamiętam :P (ale z Castoramy/OBI)
Z perspektywy czasu odrobinkę żałuję, że nie dołożyliśmy do szerszych ościeżnic, ale przyzwyczaję się.
No i jak to u mnie bywa, już po montażu jednak doznałam olśnienia.
Hol koniecznie musiałam pomalować.
Drzwi mi się zwyczajnie ze ściną zlały i było to wszystko takie bez wyrazu.
Tak i ściana z salonu w kolorze gołębim rozlała się w trzy godziny również na korytarzyk (kolor jak na ostatnim zdjęciu z serii powyżej).

Po montażu drzwi dorwaliśmy się do montażu listew podłogowych w pokoju, aby w końcu zblokować panele.
 Listy pochodzą z OBI.
Tu mało wyraziste, bo na białej ścianie, ale w salonie... już sobie je wyobrażam. Bo tam zamontowane jeszcze nie są.
Tymczasem, poszukuje właściwego lakieru aby zamalować miejsca łączeń.

We środę skręciliśmy stół i krzesła - zdjęć poglądowych brak, bo na stole i wokół panuje delikatnie ujmując bałaganik.
Do kuchni wpkaowaliśmy wszystkie klamoty z mieszkania. 5 sporawych kartonów.
Prubuje to ogarnąć, ale nie jest łatwo.
Zmusiło nas to natomiast do uruchomienia zmywarki, bo umyć tyle szpargałów w zlewie 1,5 komory, trwałoby wieczność.

Niemniej kilka sztuk znalazło już swoje miejsce na półce.

A mnie codziennie świerzbią rączki, żeby Ikee zahaczyć.
Mam już upatrzone lustro do mojego gołębiego holu.

We czwartek byli też Panowie wymierzyć lustro do łazienki. Jak dobrze pójdzie to zamontują go w poniedziałek/wtorek. Wtedy mu osadzimy wc i można siusiać :D

Idę sobie posiedzieć przy moim stole.

niedziela, 13 lipca 2014

Łazieka

W sobotę nastąpiły duże postępy w łazience.
W końcu dotała do nasz szafka pod umywalkę.
Nic szczególnego - dwie szuflady z czego jedna schowana, dwie półeczki (aby "jakoś" zabudować wnęki), biały lakier (podobnież najbardziej praktyczny w łazience), długi uchwyt chromowy (będzie zapewne wiecznie zawieszony ręcznikiem).
Oczywiście przy równiutkiej  szafce wyszły na światło dzienne nasze niedoróbki przy układaniu płytek, ale tego się spodziewaliśmy, więc dziś nabyliśmy narożniki maskujące :P
W rozgardiaszu narzędziowym wygląda to mniej więcej

Panowie szybko się zmyli, więc my ambitnie podeszliśmy do zabudowy prysznica.
Kabina Radaway. Przyszła w ubiegłym tygodni.

Jak ją zobaczyłam, przez głowę przeleciały migawki z jednego program TV, gdzie podczas montażu takowego, szyba rozsypała się w mak.
Oj się nerwów najadłam. Ale że wygląda to tak...
 ... to chyba monterzy by z nas byli :)
Mąż dwie godziny robił doktorat nad instrukcją montażu. Oczywiście znalazły się w niej oczywiste błędy, ale jakoś dał rade.
Zabudowa ma suwne drzwi otwierane na lewo i chodzi jak po maśle.
Mamy natomiast zagwozdkę z uszczelkami, które nie dochodzą jak należy (tak nam się wydaje), ale są zamontowane na wszystkich krawędziach, więc może nie będzie przeciekać. Chcieliśmy dokupić nowe o większym piórku, ale markety budowlane takich pierdół nie mają.
Chyba musimy uderzyć do sklepu, gdzie kupiliśmy samą zabudowę.
Zostało silikonowanie i można brać pierwszy prysznic.

Nie zdążyliśmy zamontować wc`tu, ale już sobie wyobrażam jaka zrobi się klitka z naszej łazienki.
Lada chwila będzie można się w niej tylko obrócić.

Oficjalnie zakończyliśmy też malowanie. Przynajmniej na etapie "niezbędne minimum, aby zamieszkać"  (bo góry tu nie liczę).

czwartek, 10 lipca 2014

Wadliwe AGD kontra gwarancja i serwis cz. I

Dawno temu bo jeszcze zimą kupiliśmy część sprzętu agd do kuchni.
No cóż, inaczej miało to wszystko się potoczyć.

Państwo w Saturnie skąd sprzęt pochodzi, przy zakupie poinformowali, żeby gwarancji nie podbijać puki sprzętu się nie podłączy i nie sprawdzi działania, bo jak się okaże że nie działa to sprzęt idzie do zwrotu a nie do naprawy. Tak i zrobiliśmy.
Sprzęt leżał, zapakowany w pudła i czekał na swoją kolej. Gwarancje leżały w pudle i czekały na rozruch.
A że kolej nadchodzi wielkimi krokami, mąż zaczął sprzęta podłączać.

Tak oto z dnia na dzień okazało się, że zapalarki w płycie gazowej działają nie tak, jakbym tego oczekiwała. 
Na pięć palników  stwierdziliśmy, że:
- nie działa w ogóle zapalarka przy jednym pokrętle
- pozostałe cztery zapalarki działają wybiórczo przy 2-3 palnikach, pomijając przy tym wszelką logikę.
Ja to zasadniczo bez zapalarek żyłam przez długie lata, do szczęścia one mi nie potrzebne, ale kurcza, jak kupiłam nówkę sztuke nieśmiganą za tyśka to fajnie jak by wsio działało jak należy. Tak dla zasady. 

Tak więc uderzyliśmy do Samsunga, aby dowiedzieć się czegoś więcej o logice działania zapalarek. Przemiła Pani oznajmiła, że zapalarki poprawnie powinny działać tak, że każde pokrętło uruchamia zapłon wszystkich zapalarek. Tak więc to co u nas się odbywa jest działaniem niepoprawnym i podlega gwarancji, ale to trzeba na serwis lokalowy zgłosić.
My w te pędy do Saturna, bo przecie sprzęt wadliwy sprzedał, a rozruch nie nastąpił. A Pani, już nie taka miła jak ta w Samsungu, że to za długo od zakupu, że to już nie można wymienić, że tu musi gwarancja być podbita i wtedy do producenta. Nie muszę tu chyba opisywać skali mojej irytacji.
Jako że była sobota i serwis lokalny Samsunga telefonu już nie obierał, cierpliwie poczekaliśmy do poniedziałku. Jakoś nie uśmiechało mi się, zdejmowanie świeżo zamontowanej, nieużywanej płyty. A oddanie na serwis i naprawa to do 30 dni oczekiwania. Tak przez mą głowę przeleciało kolejne odroczenie terminu przeprowadzki.
W poniedziałek uderzyliśmy ponownie do Samsunga, wyjaśniliśmy stan rzeczy, a Pan mówi, że gwarancje to się pobija dopiero po podpięciu do instancji gazowej, co poczynić musi nasz profesjonalista_instalator, inaczej gwarancji nikt nie podbije (ki czort Panią w Saturnie...).
Miły Pan poinformowała aby:
- dokonać instalacji przez profesjonalistę (pieczątka, podpis i oświadczenie że podłączono dnia...)
- post_factun zadzwonić na serwis Samsunga - nie wymagana jest podbita w Saturnie gwarancja
- Samsung przyjedzie i ową usterkę usunie na miejscu, bo z reguły takowe nie wymagają deinstalacji sprzętu.

Reasumując, nie ma to jak fachowa obsługa klienta w molochowatych_marketach_RTV&AGD.

Na dzień dzisiejszy, mamy podłączoną płytę - pierwszy ogień zapłonął :DDD.
Karta gwarancyjna podbita przez instalatora.
We wtorek przyjeżdża Samsung do usterki.
Zobaczymy czym to się skończy.

środa, 2 lipca 2014

Kuchnia, łazienka, pokój czyli wszystkiego po trochu ... w okrasie zdjęciowej.

Zacznijmy od pokoju.
Nasze panele.
Zgodnie z zaleceniem producenta odstane. Pół roku leżakowały na poddaszu ;)

 
Są cudne, mają wyczuwalną strukturę drewna, fugę na V (ciekawam kto to będzie czyścił) i matową powierzchnię (ciekawam jakie to będzie w czyszczeniu).
Obawiałam się, że będą bardziej złociste w kolorze (a to by było źle), ale po rozłożeniu i w zestawieniu z gresem w salonie pasują całkiem jak do pary. 

Kilka dobrych dni trwały obliczenia jakiej grubości podkład kupić, aby wyjść na równo z salonem. Kupiliśmy już listwe wykończeniową "na płasko", a wyszło jak zwykle czyli do d... A dokładniej tak

Listwa do wymiany (byłaby, gdybym odnalazła paragon :/ ), mamy spadek i to nie mały. Ot przyroda.

Żeby do tego nie było zbyt pięknie, ostatnie poszukiwania listew przypodłogowych zaowocowały wyborem takich na wysokość 10 cm. I nic by w tym stresującego,  gdyby nie rurki CO, które wychodzą ze ściany na wysokości ok. 8,5 cm.
Jeszcze nie wiem jak to ogarniemy, ale listew 8 cm już nie chcę.
Gdzie by mi tam do głowy przyszło, aby na etapie prac instalacyjnych projektować wykończenie podłóg!
Mądry Polak po szkodzie czy głupi przy robocie ?


Kuchnia. Cóż tu pisać.
Pokażę.

Tak mamy wodę w zlewie .
Franek działa jak ta lala. Mąż sprawnie podłączył hydraulike. Jak przyjedzie specjalista to tylko sprawdzi. Korek automat działa, syfon (już) nie cieknie. Po spuszczeniu wody wytarłam do sucha, co by zacieki nie zostały :P
No i moja kochana bateria Cooke&Lewis (tak_tak produkt_by_Castorama. I co! Niech mi ktoś pokaże takie cacko w takiej cenie!).
Kupowana, zwracana po namyśle i po powtórnej analizie rynku kupowana powtórnie. Puki co stanowi dla nas nowoczesny wynalazek. Dwie wylewki, trzy otwierania wody... Istny statek kosmiczny w porównaniu do naszej obecnej około_komunistycznej z dwoma kurkami zimna_ciepła. 
Oj będzie bolało przestawienie się.


No i ta łazienka nieszczęsna.
Aktualnie toczę walki z listwami sufitowymi. Nie toczyłabym, gdym człowiek matematyke trenował. A tak zostało między najwyższą płytką a sufitem 0,8-1,5 cm szczeliny i jakoś trza to zamaskować.
Nie jest łatwo. Ta ilość naroży doprowadzała mnie do szału przy płytkach, potem przy fudze a teraz przy listwach. Boję się użytkowania.
Nie muszę chyba wspominać, że listwy wymagają użycia akrylu dla wyrównania kątów <> 90st.
Jeszcze trochę.
Może skończę nim dojadą drzwi prysznicowe, czyli do przyszłego tygodnia ( przy czym nie, nie jest aż tak źle jak na foto niżej. Listwy przyklejone są po całości. Zostało głaskanie).